Wbrew prawu i logice czyli Mały ogień a wielkie straty
Z przykrością należy przyznać, iż i w tym roku mamy do czynienia ze złą tradycją, z którą od lat walczą strażacy, policjanci, służby ochrony środowiska tj. z bezmyślnym podpalaniem wszystkiego, co porośnięte jest usychającą trawą i chwastami, resztkami słomy - na polach, łąkach, pastwiskach, nieużytkach, Zapewne jest to spowodowane błędnym stereotypem myślowym, szkodliwym mitem, naganną modą, że „wygodne gospodarowanie” (proszę nie łączyć takiej postawy z typowymi atakami wandalizmu) za pomocą „małych pożarów” poprawi jakość gleby, że ją użyźni... Mimo wielu akcji uświadamiających jeszcze zbyt wielu rolników nadal sądzi, że ogień to „najtańszy herbicyd” do zwalczania chwastów. Należy jednoznacznie stwierdzić, że wbrew obiegowym opiniom proces ten wcale nie służy poprawie jakości ziemi. Zabieg ten prowadzi bowiem do całkowicie odwrotnego skutku, a stosujących go należy nazwać zwykłymi podpalaczami. Ziemia zamiast być żyźniejsza - wyjaławia się i zakwasza: ginie system korzeniowy, flora bakteryjna, grzyby, które są niezbędne dla wegetacji roślin. Pożary niszczą zieleń, trawione są siedliska zwierzyny łownej, w płomieniach brutalnie uśmiercane są bardzo pożyteczne zwierzęta bezkręgowe, ssaki oraz niezliczone kręgowce. W tym: liczne gatunki ptaków, płazów i owadów. I tak w ogniu giną masowo bardzo pożyteczne i ważne dla upraw pszczoły, także drobne ssaki zające, jeże, ptaki bażanty, skowronki, czajki i inne. Ogień nie oszczędza też jakże pożytecznych mikroorganizmów.
Czyli skutki takiego postępowania są wręcz zupełnie odwrotne! Szkodliwe dla przyrody, rolnictwa, sadownictwa, atmosfery, ruchu drogowego. Odnotowane są również przypadki utraty zdrowia, bądź życia przez ludzi: niejednokrotnie giną sami sprawcy i przypadkowe osoby. Wypalanie traw bardzo niekorzystnie wpływa na atmosferę. Do środowiska przedostają się trujące związki chemiczne odpowiedzialne m.in. za wzrost zachorowań na raka. Otwarte pożary sprzyjają dostawaniu się do atmosfery tlenku węgla, tlenków azotu i węglowodorów, a wiosenna wilgoć powoduje powstanie gęstego dymu, który snując się po drogach, staje się często bezpośrednią przyczyną wielu kolizji i wypadków. Bezmyślni, umyślni podpalacze jakże często nie potrafią upilnować ognia, a rozszalały żywioł powoduje trudne do opanowania i bardzo niebezpieczne pożary, pustoszy olbrzymie połacie lasów, młodników, siedliska i gospodarstwa. Coraz częściej także „polne pożary” są okazją do pozbycia się śmieci i innych odpadów, a to sprzyja zatruwaniu środowiska i przedostaniu się do atmosfery toksycznych i rakotwórczych dioksyn i furanów. Rozmyślni podpalacze nie tylko więc niszczą przyrodę, powodują też zagrożenie na dużą skalę. Trudno ich jednak złapać na gorącym uczynku i dlatego najczęściej są ananimowi i bezkarni. Tylko jednostki są karane mandatami przez policję czy kolegia do spraw wykroczeń. A szkoda, ponieważ za wzniecane świadomie pożary drogo płaci nie tylko przyroda, ale i my wszyscy, bowiem koszty gaszenia i akcji strażackich są bardzo wysokie. Dlatego też Ochotnicza Straż Pożarna z terenów Gminy Radzymin regularnie prowadzi akcje edukacyjne mające na celu uświadamianie społeczeństwa. Należy przy tym pamiętać, że zdarzają się przypadki kiedy strażacy w czasie, gdy są wzywani do ratowania mienia i życia ludzi uczestniczą w akcji gaszenia bezmyślnie podpalonych łąk. Mamy więc do czynienia z nieodwracalnymi i długoterminowymi szkodami w całym środowisku przyrodniczym i gospodarczo – społecznym.
Warto przypomnieć, że wypalanie traw z punktu widzenia prawa jest niedopuszczalne i karalne! W polskim prawodawstwie jest kilka przepisów, których przestrzeganie mogłoby się przyczynić do zmniejszania strat. Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (tj. Dz.U. z 2009 r. Nr 151, poz. 1220) określa: - zabrania się wypalania traw, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. - kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary – podlega karze aresztu albo grzywny. Powszechnie obowiązujące przepisy w sprawie ochrony przeciwpożarowej stwierdzają, iż: - w lasach i na terenach śródleśnych, na obszarze łąk, torfowisk i wrzosowisk, jak również w odległości do 100 m od granicy lasów nie jest dopuszczalne wykonywanie czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo pożaru; - wypalanie słomy i pozostałości roślinnych na polach w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań, lasów, zboża na pniu i miejsc ustawienia stert lub stogów bądź w sposób powodujący zakłócenia w ruchu drogowym (…) nie jest dopuszczalne. Rolnik przyłapany na podpalaniu traw może zostać pozbawiony dotacji unijnej.
Reasumując. To smutne, ale świadomi sprawcy najczęściej nie ponoszą w Polsce odpowiedzialności ani prawnej, ani majątkowej. Nie przynoszą oczekiwanego rezultatu coroczne apele strażaków, policji organizacji zajmujących się ochroną przyrody, służb rolnych i leśnych. Jest pewne, że obalenie szkodliwego mitu „małego ognia” wymaga zmiany świadomości wielu ludzi. A to bardzo długa i żmudna droga. Tymczasem trzeba stanowczo stwierdzić, że jest to działanie na własną i innych szkodę i wbrew obowiązującemu prawu. Najczęściej, niestety, jest to działanie w pełni świadome i umyślne. Jest też wyrazem nie tylko ludzkiej niewiedzy, ale skrajnej lekkomyślności czy wręcz głupoty. W związku z powyższym po raz kolejny apelujemy o nie wypalanie traw, gdyż nie dość, że proceder ten nie przynosi zamierzonych efektów, to jeszcze niszczy wszystko wokół. Podpalając zatruwasz i zabijasz! Jest także faktem, że umyślne wypalanie resztek organicznych to wielkie straty dla środowiska naturalnego, którego jesteśmy przecież integralną częścią. Czy możemy na to pozwolić, także w obronie własnej?
Opracowała: H. Grzelak – Sekretarz Gminy |