Samo bycie zwolennikiem poprawy czystości wód, ochrony lasów, czy zmniejszenia ilości odpadów nie wystarczy, jeśli nie wdraża się tego przesłania w życiu publicznym, zawodowym, we własnym domu i rodzinie. Trzeba przyznać, że proces zmiany świadomości ekologicznej- pojęcia wieloznacznego – odbywa się w naszym kraju, regionie …..gminie, z dużymi oporami. Wartości ekologiczne na tle innych wartości społecznych, zajmują miejsce szczególne, choć zdecydowanie nie mają ugruntowanej pozycji. Najpowszechniej akceptowane są na poziomie ogólnych deklaracji. Tracą jednak swą wagę w konfrontacji z indywidualnymi czynami, z praktycznym zachowaniem (niestety!). a świadomość zagrożeń ma jedynie charakter intuicyjny. I poniekąd jest to zrozumiałe. W sytuacji trudnej ekonomicznie kłopotów bytowych, niezaspokajania wielu aspiracji, problemy ekologiczne są przez większość ludzi traktowane jako drugorzędne i minimalizowane. W sytuacji wyboru wartości ekologiczne najczęściej przegrywają. Co jednak wcale nie znaczy, iż są to problemy nieistotne czy marginalne. Chodzi o proces zmiany pewnych nawyków myśleniowych. Myślenie ekologiczne powinno pojawić się niemal w każdej dziedzinie życia. Innymi słowy musi ono wrosnąć w nasze poczucie odpowiedzialności za przyrodę i świadomość konieczności jej ochrony. W większości ludzie nie zdają sobie przecież sprawy, jakie zagrożenie niesie dla nich samych nieszczelne „szczelne szambo”, ścieki wylewane byle gdzie, wyrzucone bądź zakopane śmieci, spalane opakowania itp. Zapewne nie będę oryginalna w twierdzeniu, że na poprawę stanu świadomości ekologicznej ma bardzo duży wpływ edukacja ekologiczna. Będzie ona skuteczna jedynie wtedy, gdy obejmie jak najszersze kręgi ludzi, od przedszkolaków do najwyższych urzędników, od gospodyń domowych do pracowników placówek naukowych… Drugą ważną sprawą jest obieg informacji i szeroki do niej dostęp. Sprawy środowiska już nie mogą być tematem tabu. Jaka więc powinna być ta nasza, tak potrzebna edukacja ekologiczna? Przede wszystkim problemy zagrożenia, dewastacji czy wręcz zniszczenia środowiska naturalnego nie powinny być bagatelizowane, ale jednocześnie nie mogą stanowić jedynej treści wychowania ekologicznego. Takiej postawie sprzyjają oczywiście zasypujące nas informacje na temat ciągle pogarszającej się sytuacji… Innymi słowy edukacja ekologiczna nie może przekształcić się w pedagogikę katastrofizmu, że świadomością, iż o naturę należy troszczyć się dopiero wtedy, gdy jest zniszczona. Na przykład pobliski las nie może stać się obiektem naszego zainteresowania dopiero w obliczu masowego usychania drzew, rzeczka- dopiero w sytuacji zamiany w cuchnący ściek itd. Tak prowadzona edukacja może bardzo łatwo wykształcić poczucie, że na wszystko jest już za późno typu: („ja i tak tu nic nie mogę zrobić”), reakcję bierności, braku zainteresowania a nawet agresje. Nie możemy także ograniczać się do poznawania jedynie zasad funkcjonowania środowiska przyrodniczego. Mieszkaniec i wsi, i miasta będzie wtedy odpowiedzialny za swoje otoczenie, gdy doceni nieodzowność- dla swojego dobra- życia w szeroko pojętej harmonii z przyrodą. Tego rodzaju odpowiedzialność i aktywność to nie tylko sprawa zdobytej wiedzy, ale i postawy wywodzącej się z przyswojonych zasad etycznych, przyjętej hierarchii wartości. Tymczasem wyższą rangę w naszej mentalności zyskują wartości ekologiczne bezpośrednio związane z warunkami bytu, np.: dbamy o drzewa, trawę tylko koło swego domu. A nie stanowią dla nas niestety wartości cenionych np. walory estetyczne, krajobrazowe, zdrowotne itd. odległego o kilometr zagajnika, stawu. Przecież o to niech dbają inni! Po stanie naszych lasów, rzek, stawów, tzw. Terenów za miastem można stwierdzić, iż większość ludzi zajmuje postawę związaną ze swoistym, niedbałym stosunkiem do otoczenia, do przyrody. Warto nad tym samokrytycznie się zastanowić…
Halina Grzelak – Sekretarz Gminy Radzymin
|